Cyfrowe budownictwo – wielka szansa czy nierealny sen? Część 2

 

Część 2 wywiadu z Alessandro Tofani, Kierownikiem Zespołu Strategii i Digitalizacji Holcim (dawniej Lafarge) w Polsce. Pierwszą część wywiadu przeczytasz tutaj.

 

alessandro tofani kierownik zespolu strategii i digitalizacji lafarge w polsce
Alessandro Tofani, Kierownik Zespołu Strategii
i Digitalizacji Holcim w Polsce

Jakie znaczenie ma BIM dla producenta materiałów budowlanych?

Skoro dostarczamy materiały fizycznie, to możemy to zrobić także wirtualnie. Taką możliwość daje nam tzw. BIM objects – do ogólniej platformy projektu wprowadzamy wirtualnego bliźniaka, czyli odpowiednika rzeczywistego produktu wraz z jego specyfikacją w świecie wirtualnym. To konieczne, jeśli firma chce być uwzględniona w tym procesie technologicznym. Dzięki temu planiści mogą ocenić wpływ proponowanego produktu w projekcie na koszty i harmonogram.

 

Wirtualny produkt to również wirtualna wuzetka?

Do tego dążymy. Tak jak wcześniej wspomniałem, transformacja cyfrowa zakłada model zero paper i docelowo chcielibyśmy, żeby w naszej firmie tak to wyglądało. W branży budowlanej wszystko opiera się na papierze, dlatego obieg dokumentów komplikuje i opóźnia wiele decyzji. Jednak żeby zlikwidować papier, musimy również scyfryzować procesy administracyjne i podejmowanie decyzji. Mowa tutaj o planowaniu pracy fizycznej, utrzymaniu ruchu, ale także zarządzaniu surowcami i sprawną inwentaryzacją.

Jednym z wyzwań jest np. bieżąca inwentaryzacja kruszyw w konkretnych lokalizacjach – gdybyśmy na bieżąco wiedzieli, ile i gdzie dokładnie jest materiału, byłoby to bardzo dużym ułatwieniem. Wirtualna wuzetka w betoniarniach natomiast usprawnia komunikację i współpracę z klientem. To buduje zaufanie, bo cała historia zamówienia znajduje się w jednym miejscu, dostępnym w każdej chwili.

Digitalizacja to także automatyzacja...

… i internet rzeczy, co zauważamy już teraz na budowach, gdzie niedługo będziemy mieli coraz więcej sensorów i maszyn, a inżynier będzie koordynował pracę robotów. W powietrzu pojawią się także bezzałogowe statki powietrzne (pot. drony), które będą komunikować się z innymi maszynami. Jednak to rzeczywistość budowy i pracy fabryki w horyzoncie minimum 5-10 lat, gdyż niezbędne są tutaj przede wszystkim regulacje dostosowane do zasad bezpieczeństwa, bo to w naszej branży najważniejsze. Obecnie testujemy rozwiązania z wykorzystaniem wirtualnej i rozszerzonej rzeczywistości. Dążymy do tego, żeby pracownik mógł sterować wszystkim z poziomu okularów. A dzięki szkoleniom VR możemy przeszkolić danego pracownika w każdej chwili według opracowanych scenariuszy. Automatyzacja to taka duża czapa, dzięki której usprawnimy komunikację, produkcję, sprzedaż, a także raportowanie i mobilność.

Skoro beton ma 2000 lat i od tego czasu nic się nie zmieniło w jego produkcji, to, o jakich innowacjach mówimy w tym obszarze?

To, że jakiś materiał lub surowiec budowlany jest wszystkim znany od wieków i można go sobie wykonać samemu w domu np. do zaprawy murarskiej, nie oznacza, że nic nie można tutaj zmienić i unowocześnić. O ile nie zmienimy drastycznie receptury produktu, to możemy pracować nad inną perspektywą zastosowania takiego materiału. Takim innowacyjnym podejściem i przykładem widocznego postępu technologicznego w branży budowlanej jest stosowanie prefabrykatów, również betonowych. Już od kilku lat możemy zaobserwować, że budynki i inwestycje realizowane są dużo szybciej, a biurowce wyrastają jak grzyby po deszczu. To właśnie zasługa prefabrykatów i innowacyjnego podejścia do budowania.

Rozwiązaniem przyszłości, które z pewnością będzie się cieszyło dużym powodzeniem, będą ogromne drukarki 3D budujące takie prefabrykaty i inne elementy konstrukcyjne. I choć w naszych globalnych działach B R trwają prace nad stworzeniem betonu o nowych właściwościach z wykorzystywaniem polimerów podobnych do tych w branży farmaceutycznej, to obecnie w samym produkcie niewiele możemy zmienić. Możemy za to pomyśleć nad innym zastosowaniem lub innym procesem.

Obecnie wzrasta także zapotrzebowanie na zielone materiały budowlane, gdyż cały przemysł dąży do obniżenia emisji CO2 na świecie i w tym kierunku wszystkie firmy szukają obecnie rozwiązań. My sami niedawno wprowadziliśmy jako pierwsi na rynek beton zeroemisyjny, co jest dużą innowacją w kontekście myślenia o zrównoważonym budownictwie. Tych zielonych materiałów będzie jednak coraz więcej, bo wymaga tego od nas zarówno klient, jak i regulator.

Jakich obszarów nie da się w pełni zdigitalizować w naszej branży i dlaczego?

Mówienie o pełnej digitalizacji w branży przemysłowej jest trochę nadużyciem, bo nie da się usprawnić procesów bez efektu ludzkiego, czyli obecności człowieka. Te dane, które chcemy pozyskiwać, przetwarzać, wyciągać z nich wnioski będą pozyskiwane przez rozwiązania, które na ten moment jeszcze nie istnieją. Prowadzone są testy, jesteśmy w wielu obszarach na poziomie proof of concept – czyli testujemy już takie gotowe rozwiązania, ale żeby otrzymać funkcjonalne, elastyczne narzędzie, które będzie się na bieżąco dostosowywało do naszych potrzeb – na to potrzeba wielu lat, badań i testów. Dlatego tak istotne są działy badawczo-rozwojowe w firmach, które, choć przynoszą koszty przedsiębiorstwu, to jeśli dzięki nim uda się np. opracować rozwiązanie przewidujące awarie w fabrykach, dla przyszłości takiej firmy oznacza to ogromny zysk.

Roboty w fabrykach zastąpią niektóre czynności, ale to nie znaczy, że zastąpią ludzi. To oznacza, że po prostu w przyszłości będą inne zawody, o których jeszcze tak naprawdę nie wiemy lub nie mamy ich nazwanych. Zresztą, współpraca robotów i ludzi to idea Przemysłu 5.0, ale żeby do tego doprowadzić najpierw musimy przeorganizować myślenie o produkcji w budownictwie.

Czy koronawirus przeszkodzi w digitalizacji?

Raczej ją przyspieszy. Możemy zaobserwować teraz wręcz skok w digitalizacji wielu procesów, do których firmy zmusiła obecna sytuacja. Innowacje, które miały służyć transformacji przedsiębiorstwa, teraz mają pomagać w usprawnianiu procesów komunikacyjnych między np. pracą w zakładzie a pracą na home office. Firmy szukają rozwiązań, które pomogą też w zapobieganiu potencjalnych, negatywnych skutków dla biznesu. Największym wyzwaniem oczywiście jest rygor sanitarny, w którym musimy pracować i tym samym zapewnienie bezpieczeństwa pracownikom fizycznym, zarówno na zakładzie, jak i w transporcie. Do tego dochodzi zapewnienie łączności pracownikom zdalnym, ale także zadbanie o sprawne prowadzenie projektów i podtrzymanie produktywności w domu. Nie możemy także zapominać o całej gałęzi logistyki, bez której produkt po prostu nie dotrze do klienta. Digitalizacja to duża szansa dla firm pracujących w rozproszeniu, co jest specyficzne dla branży budowlanej czy wydobywczej. Umiejętne wykorzystanie technologii i rozwiązań innowacyjnych pomogą utrzymać ruch i nie dopuścić do wstrzymania produkcji.

Alessandro Tofani o sobie

W Holcim zajmujesz się strategią, digitalizacją i innowacjami. Wcześniej, pracując w różnych krajach, doradzałeś dużym korporacjom przy podejmowaniu strategicznych decyzji dla ich biznesu. Jak trafiłeś do branży budowlanej?

Branżą budowlaną zainteresowałem się, kiedy mieszkałem jeszcze w Paryżu i miałem okazję współpracować m.in. z Holcim France, będąc doradcą w firmie PwC, wtedy jednak bardziej interesowała mnie strona biznesowa i czysto operacyjna tego sektora. Po przeprowadzce do Warszawy do tutejszego oddziału zacząłem specjalizować się w obszarze innowacji oraz nowych technologiach i wraz z poznawaniem potrzeb poszczególnych sektorów, zidentyfikowałem kilka z nich, które według mnie wymagały i dalej wymagają gruntownej transformacji. Tak wybrałem budownictwo, bo moim zdaniem nie ma niczego bardziej namacalnego, niż ciężki przemysł, a co ciekawe jest to – zaraz po rolnictwie – najmniej zdigitalizowana i innowacyjna branża na świecie. Lubię wyzwania.

Praca w branży budowlanej jest dużym wyzwaniem?

Dla mnie tak było, szczególnie na początku, bo jestem Włochem – w 100 (śmiech), mieszkałem we Francji, Wielkiej Brytanii i na co dzień pracowałem w języku francuskim i angielskim. W Holcim pracuję już blisko 5 lat i będąc w tym środowisku, musiałem dosyć szybko nauczyć się języka polskiego – biznesowego, co było sporym wyzwaniem, ale pomogli mi moi koledzy i nauczyciel oraz moja obecna żona Weronika. Kolejnym dużym wyzwaniem było szybkie zrozumienie tematów biznesowych w celu zdobycia zaufania moich kolegów, którzy mieli średnio 10 lat więcej doświadczenia niż ja.

Jak doświadczenie zdobyte w firmach doradczych pomaga Ci w poszukiwaniu i wdrażaniu nowych rozwiązań dla naszej firmy?

Jako doradca dużych korporacji wyceniałem przedsiębiorstwa, w tym także startupy, doradzałem przy strategicznych decyzjach takich jak przejęcia i fuzje, gdzie pod uwagę był brany m.in. stopień zaawansowania technologicznego produktu i wdrażania innowacji w danej firmie. Właśnie to podejście analityczne pomaga mi w ocenie znaczenia danego rozwiązania dla procesów firmy, zrozumieniu big data, a także pozwala na zarządzanie projektami w obszarze digitalizacji, gdzie kluczowy jest etap testowania, który może, ale nie musi zakończyć się sukcesem. To doświadczenie daje także możliwość rozumienia, czy dany partner biznesowy będzie dla nas dobry i czy będzie pasował do specyfiki naszego biznesu. To szczególnie ważne wtedy, kiedy tych potencjalnych partnerów jest bardzo dużo i trzeba podjąć szybką decyzję. Na moim obecnym stanowisku jestem odpowiedzialny nie tylko za digitalizację, ale również za strategię.

Doświadczenie menedżerskie pomaga mi w łączeniu moich kilku funkcji, a co za tym idzie w zarządzaniu kilkunastoma projektami i zaangażowanymi zespołami jednocześnie.

 

Artykuły